Czy facet tak naprawdę jest mi niepotrzebny?
Do czego mi faceci? Same z nimi problemy! To wyrośnięte dzieci! Dobrze mi samej! Większość takich stwierdzeń pada z ust moich znajomych singielek. Czy aby na pewno „facet nie jest mi potrzebny?
Wiele pań wypowiadając te słowa przyodziewa jakże skąpe mini sukienki, obcisłe bluzeczki doprawione dźwiękiem obcasów. Przed wyjściem wdzięcznie mizdrzą się do lustra strojąc coraz to nowe miny i minki. Na zewnątrz jakże wdzięcznie rozpowszechniają tzw. marketing kobiecy, poprawiając mimowolnie włosy, czy też robiąc słodkie oczka. Na imprezie bawią się we własnym towarzystwie, co jakiś czas zerkając na otoczenie.
Niby po co cała ta paradoksalna maskarada? Dla innych kobiet? Oczywiście, że nie! Świadomie lub mniej świadomie, owe delikwentki zastawiają sidła na kolejnego potencjalnego osobnika.. Tak tak drogie panie! Często nie zdajemy sobie sprawy, że takie zabiegi ostro działają na populację męską. Stanowią sygnał do działania.
Niektóre z niewiast wybierają samodzielne życie. Niejednokrotnie stają się zgorzkniałe, pozbawione siły witalnej i życia. Tak jakby coś z nich uciekło. Pojawia się jeszcze kwestia porzuconych kobiet, zdradzonych, czy zapracowanych bizneswoman. Ale czy nawet po jakimś czasie – a wiadomo że czas leczy rany- nie pojawia się myśl „jak fajnie byłoby się wtulić w silne męskie ramiona zapominając o wszystkim”?
Wśród powszechnych narzekań: to wyrośnięte dzieci. Oni nic nie robią. Zapominamy, że Faceta można i da się wychować. Bo która z nas nie marzy o księciu z bajki, który przytuli, jednocześnie obroni i da schronienie?
| Twoja ocena artykułu: Dokonaj oceny przyciskiem |
|
