Jak rozkochiwać w sobie drugą osobę?
Nie, nie – żadnych bajerów na podryw. Temat zupełnie inaczej brzmi: jak kombinować żeby wywołać w miarę trwały efekt zakochania. Nie zbajerować, poznać, ściemnić – tylko zadziałać na kogoś już znanego w ten sposób, aby się zakochał. (Temat nie obejmuje tzw. “chemii” chociaż czasem bywa decydująca – bo na nią mądrych nie ma. Chemia może bardzo ułatwić lub utrudnić miłość.)
Z definicji miłości wynika mi, że do zakochania potrzebne jest wprowadzenie kogoś w stan sprzężenia emocjonalnego. Bajery bajerami, prezenty prezentami, staranie się staraniem – a naprawdę chodzi o to, żeby wybrana osoba zaczęła myśleć o znajomości pozytywnie – i to intensywnie!
Słowo „intensywnie” jest tu bardzo ważne. Ważniejsze nawet niż „pozytywnie”. Można na rzęsach stanąć, kwiaty nosić, z mostu skoczyć, oddać się bez reszty – a i tak guzik osiągnąć! Jeżeli obiekt adoracji nie zacznie myśleć intensywnie to nici z zakochania. Najważniejsze jest to, aby działanie wywołało efekt zainteresowania i zastanowienia.
Jeśli jest to osoba napotykana wystarczająco często to najprostszym ze sposobów jest „huśtawka emocjonalna”. Czyli umiejętne mieszanie emocji, jakich doświadcza w kontaktach ze starającym się. Na pewno powinna to być przewaga emocji pozytywnych, pomieszana z emocjami zaskakująco obojętnymi, a nawet nieco negatywnymi.
Co dla kogo jest emocją pozytywną to indywidualna sprawa – odradzam schematyczne traktowanie tematu, bo można się zdziwić. (Nie dla każdego np. adoracja jest emocją pozytywną – niektórzy uważają adorację za męczącą.) Tu trzeba się popisać wyczuciem takiej osoby.
No i warto się starać o efekt naturalnego zaskoczenia. Emocje pozytywne i te bardziej negatywne mają większą moc kiedy są niespodziewane. Ale co ważne – kiedy wszystko jest naturalne! Sztuczność działań popsuje każdy efekt. Zamiast zaskoczenia pojawi się irytacja. Lepiej wolniej i mniej zaskakująco niż sztucznie.
Przy huśtawce emocjonalnej dochodzi do intensyfikacji myślenia – a to może być początek zakochania. Kiedy już wybrana osoba zacznie myśleć intensywniej, to wystarczy tylko mocniej zadziałać na pozytywne emocje i efekt prawdopodobnie się pojawi.
Można też inaczej – działać na pozytywne emocje dłużej aż stanie się to normą i dopiero wtedy wprowadzić lekką huśtawkę emocji. Nawet banalne działania na pozytywne emocje przez dłuższy czas mogą doprowadzić do przyzwyczajenia. Wtedy nawet nieduża huśtawka bywa zaskakująca.
Kiedy wybraną osobę spotyka się rzadko, to huśtawki nawet pewnie nie zauważy. To już trzeba coś bardziej spektakularnego. Co? Hm. To musi być coś zauważalnego! Co dokładnie to znów zależy od osoby i warunków. Ale…
Warto zadbać o to, żeby zdarzenie nie było jednoznaczne. Jednoznaczne zdarzenie raczej nie spowoduje intensywnego myślenia. Na przykład: obdarowanie kogoś olbrzymim bukietem będzie jednoznaczne i może być dodatkowo odebrane jako krępujące. Ale… samo zaczepienie z bukietem i nagłe rozmyślenie się – to już nie jest takie jednoznaczne. Jest bukiet – ale nie wręczony. Żeby jeszcze namieszać – za chwilę już bez bukietu można krótko przeprosić, nie mówiąc za co. Są przeprosiny – ale nie wiadomo za co.
Ważne w tym wszystkim jest to, żeby było się nad czym zastanawiać. Więc każda niejednoznaczność jest dobra. Każda tajemnica działa na korzyść. A tajemnica za którą może się kryć coś pozytywnego jest szczególnie interesująca.
Więc najlepiej kombinować tak, żeby tworzyć wrażenie tajemnicy z pozytywną treścią. Mało jest osób, których nie interesują tajemnice, za którymi może być coś dobrego. Owszem, zawsze może nastąpić rozczarowanie. Ale to już trzeba umieć wyczuć, czy można odsłonić tajemnicę czy nie.
Tak czy inaczej, jeśli już dojdzie do bliższej znajomości i wyznania uczuć – i tak warto to sprzężenie utrzymywać. Warto zawsze dać jakiś powód do myślenia. Coś dobrego a nieuchwytnego. Będzie działać!
| Twoja ocena artykułu: Dokonaj oceny przyciskiem |
|
